Czytając informacje o bardzo łagodnym potraktowaniu podpalaczy Kościoła Pokoju w Jaworze (Łagodna kara dla chuliganów, którzy podpalili Kościół Pokoju) nasuwa się niestety smutne skojarzenie: przez dziesięciolecia od drugiej wojny światowej traktowanie tego typu zachowań w stosunku do zabytków, a w tym wypadku do obiektu wpisanego na listę UNESCO, jest niestety przedziwnie wyrozumiałe.

Kościół Pokoju w Jaworze
Kościół Pokoju w Jaworze

Popatrzmy na kilka podobnych doniesień prasowych:

Pomalował Adama Mickiewicza – grozi mu do 5 lat więzienia,

Małopolska Policja rozlicza grafficiarzy z dokonanych zniszczeń,

Kradli miedź. Zniszczyli zabytek,

Studentki ASP sprayami pomalowały 17 budynków. Zobacz ich „artystyczny” wyczyn

I co z tego, że za zniszczenie mienia grozi 5 lat pozbawienia wolności?

Kościół Pokoju w Jaworze
Kościół Pokoju w Jaworze

Przy pobłażaniu prawa i odpowiedzialnych urzędów i urzędników zniknęły i znikają w Polsce nadal całe zabytki. Czy dopiero rzeczywisty pożar zabytku wpisanego na listę UNESCO sprawi, że podejście sądów do podobnych spraw stanie się skutecznym czynnikiem odstraszającym? Pobłażanie dla wszelkich aktów wandalizmu, ale też dla długotrwałej dewastacji polskich zabytków to ciągle norma – czy prawo w takich przypadkach ciągle będzie interpretowane w sposób zachęcający do takich czynów?

Kościół Pokoju w Jaworze
Kościół Pokoju w Jaworze

Zobaczmy jakie są dysproporcje w stosowaniu prawa – Topola, skarb narodowy.

Aktualizacja 16.11.2013 – w tym miejscu zacytujemy komentarz Pani Doroty Jones-Olszanka w grupie „Ratujemy polskiej zabytki – Ratujemy zabytki w Polsce” pod udostępnionym tam naszym wpisem:

Polskie prawo jest nielogiczne. Jeśli w kraju nagminnie występuje przestępczość przeciwko dziedzictwu, to jest jasne, że istniejące prawo nie działa, aby do tego typu przestępstw zniechęcać. W głowie się nie mieści, że dalej nic się w tej kwestii nie robi. Przepisy powinny precyzować różne rodzaje przestępstw przeciwko dziedzictwu. Problem leży nie tylko w braku precyzji, ale i w braku przepisów wykonawczych i procedur umożliwiających sprawne egzekwowanie prawa. Bez sprawnego, skutecznego i konsekwentnie stosowanego prawa, jakiekolwiek programy ochrony zabytków nie mają sensu. Jeśli bowiem sprawcy tych przestępstw mogą czuć się bezkarni, a z niszczenia zabytków mogą jeszcze czerpać korzyści, bo złe prawo ich do tego z jednej strony zachęca, a z drugiej traktuje pobłażliwie, to jak nasze państwo może mówić o tym, że chroni zabytki? A co z zabytkami, które nie znajdują się w rejestrze (a według wszelkich norm międzynarodowych powinny mieć jakąś ochronę prawną) i które można bezkarnie rozebrać, rozkraść czy podpalić? W Polsce obserwuję w ogóle dużą pobłażliwość dla chuligaństwa – te wszystkie „czyny o niskiej społecznie szkodliwości”. Ukaranie odpowiednio surową karą za zniszczenie zabytku może go nie uratować, ale skutecznie zniechęci innych przestępców. Nie karając wandali i złodziei, państwo traktuje całą resztę nas, czyli ludzi, którzy żyją w zgodzie z prawem, niesprawiedliwie. Bowiem państwo, przez zaniechanie, trwoni nasze wspólne bogactwo kulturowe, którego nie da się już nigdy niczym zastąpić (chyba, że rekonstrukcją albo potiomkinowską wioską-atrapą). I oto powinniśmy mieć pretensje, bo to nie żaden okupant czy najeźdźca, ale my sami… pozwalamy sobie odbierać historię oraz możliwość życia w ciekawym, estetycznym i stymulującym otoczeniu, które kształtowało się przez wieki. Tyle razy odbierano nam przeszłość, że powinniśmy jej tym bardziej strzec. A tu jest na odwrót i tego nie jestem w stanie zrozumieć.

Tu nie chodzi jedynie o przeszłość jako taką, ale o jej wplecenie w nowoczesność, która potrafi zadbać o jej ślady materialne, lecz także tchnąć w nie nowego ducha. Jakże ekscytujące są te wszystkie udane rewitalizacje, w których zabytek nie tylko jest pieczołowicie odrestaurowany, ale pełni jakąś użyteczną funkcję, dającą poczucie dumy i zarobek nie tylko właścicielowi, ale i miejscowym, poprawiając krajobraz, służąc jako przykład estetyki, do której warto dążyć, zachęcając innych do inwestowania w zabytkowe miejsca. Wykorzystanie starego poprzez ofiarowanie mu następnego życia adekwatnego do potrzeb i aspiracji społeczeństwa to najlepsze, co możemy zrobić z zabytkami. Bo udana i trwała rewitalizacja = ZABYTEK + CZŁOWIEK.

Kościół Pokoju w Jaworze
Kościół Pokoju w Jaworze

Czytając o karach za wycinkę drzew – Wyższe kary za wycięcie drzew bez zezwolenia – możemy zadać to niby naiwne pytanie: dlaczego w stosunku do niszczących zabytki odpowiednie służby nie działają podobnie skutecznie?
Patrząc na stawki kar za niszczenie drzew wydaje się, że choć w dużym uproszczeniu, analogiczne rozwiązania można by przyjąć dla kar za niszczenie zabytków poczynając np. od stawki 5000 zł za każdy „rozpoczęty” metr kwadratowy elewacji i powierzchni wewnątrz budynków, dodatkowo stosując różnego rodzaju zwyżki w zależności od wieku i wartości historycznej obiektu. Wtedy sądy mając swoisty kalkulator – zapewne bardzo uproszczony, ale chyba o wiele skuteczniejszy niż obecna uznaniowość – mogłyby w krótkim czasie wydawać wyroki i wyliczać odpowiednie kary dla niszczących zabytki. Brak takich przepisów wykonawczych powoduje, że mamy to co mamy, czyli nawet brak chęci do rozpoznawania spraw dotyczących niszczenia zabytków. Mając perspektywę zapłacenia kilku i więcej tysięcy złotych nawet za bazgroły na elewacjach „artyści” je tworzący na pewno by się mocno zastanowili zanim podjęli by się tworzenia kolejnych „dzieł”.

Więcej zdjęć z Jawora na naszej stronie: https://tripsoverpoland.pl/index.php?s=2011-44.php.

Zapraszamy też do obejrzenia naszego filmu:


Polecamy film – projekt wykonany jako praca dyplomowa na Wydziale Artystycznym Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi w roku akademickim 2010/2011 pod kierunkiem dr Ewy Potockiej:

a także kolejny film „ECHA PRZESZŁOŚCI 105 Kosciol pokoju w Jaworze”:

Loading


Jedna odpowiedź do “Wyrok na zabytki?”

Zostaw komentarz = Leave a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.