Na takie teksty czekamy długo, a kiedy się pojawiają wydaje się, że w końcu odkryte i opisane zostało przez kogoś innego to co sami widzimy od dawna, co nam przeszkadza i co mówiąc dosadnie obrzydza codzienne życie w otaczającej nas brzydocie, której w Polsce jest coraz więcej i która rozrasta się z szybkością epidemii grypy. W artykule „Brzydka nasza Polska cała”  napisano m.in. „W Polsce jest tak brzydko, bo sprzedaliśmy naszą przestrzeń. Skomercjalizowaliśmy ją. Na tej brzydocie zarabia wiele branż i ludzi. Nasza nikła wiedza o estetyce i odreagowanie PRL tylko to ułatwiły. Nie czujemy, że przestrzeń publiczna należy również do nas. Za nasze uznajemy tylko to, co znajduje się w obrębie działki czy mieszkania.

Ubocze Dolne'2006
Ubocze Dolne’2006

Szkoda, że w internecie nie ma tekstu z drukowanej dzisiejszej papierowej wersji tego artykułu, bo nad nim jest jakby wstęp: „Śmietnik i chaos nas otaczają” gdzie autor Krzysztof Varga pisze m.in. tak: „Ta książka stać się powinna zaczynem narodowej dyskusji, mówić o niej winny wszystkie telewizje i tygodniki opinii. Jest to opowieść o Polsce, a przecież my uwielbiamy o Polsce rozmawiać, tym bardziej że „Wanna z kolumnadą” Filipa Springera najdonioślejszych aspektów życia dotyka…

Bo książka Springera jest o prawdziwej Polsce, o tej, którą mamy przed oczami na co dzień. Opowiada o koszmarze przestrzeni publicznej, o zgrozie koślawej architektury, o zdradzie ideałów estetycznych, o barbarzyństwie wielkich reklamowych szmat zasłaniających całe domy, o tym wielkim kakofonicznym pierdolniku, jakim jest Polska, którego politykom nie chce się widzieć, gdyż nie pojmują, iż także nienawiść i frustracja tego narodu biorą się stąd, że żyje on na co dzień w agresywnej przestrzeni publicznej.

Aktualizacja: a jednak powyższy tekst jest tu: „Największa polska katastrofa„.

Książka „Wanna z kolumnadą” ma już swoją stronę na Facebooku – https://www.facebook.com/wannazkolumnada, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej lub podyskutować.

Giżycko'2013
Giżycko’2013

Nam, starającym się pokazywać na naszych stronach najpiękniejsze miejsca w Polsce, powyższe teksty dobitnie przypominają, że pomiędzy jednym a drugim pięknym zabytkiem jest obszar brzydoty, architektonicznego buszu i wszechogarniającej plagi szmacianych i ton papierowych reklam m.in. dumnych szkół wyższych, które mają uczyć młode pokolenie… tylko czego? Zdzierając  nielegalne reklamy na przystankach autobusowych można zadać sobie i władzom różnych miejscowości pytanie: kto na to pozwala, kto ponosi koszty choćby sprzątania, dlaczego nie potrafimy tego unormować i choćby zarabiać na tym na utrzymanie i remonty np. obiektów zabytkowych? Pieniądze jak widać leżą na ulicy, a urzędnicy nie chcą czy nie potrafią ich podnieść, bo to wymagałoby jakichś konkretnych działań i pewnego wysiłku. A nasz kraj tonie w bezmiarze szmat i papierów, których już nikt chyba nie zauważa.
W tym śmietniku perły w postaci naszych nawet wychuchanych zabytków są potwierdzeniem ogólnej tendencji, że na śmietniku czasem też można znaleźć coś wartościowego czy pięknego, ale to bardzo rzadkie wyjątki.

Warszawa'2009
Warszawa’2009

Propozycja autora tekstu „Śmietnik i chaos nas otaczają” wydaje się w obecnym stanie jakby logiczną konsekwencją: „Skoro nie mamy szans na naprawienie naszej przestrzeni publicznej, to może należy iść w ekstremum? W Polskę jeszcze brzydszą, bardziej koślawą i schizofreniczną? Odrzucić resztki skrupułów, bo skoro nigdy nie będziemy krajem zabytków, Warszawa nie będzie Paryżem ani Rzymem, nie wyrośnie nam tu żadna Florencja czy Wenecja,…, to zróbmy z naszego kraju prawdziwą atrakcję turystyczną pod tytułem: >>Najbrzydszy kraj świata<<.

Mamy nadzieję, że jednak nastawienie do przestrzeni publicznej i zasad jej kształtowania za sprawą takich tekstów i książek jak powyższe będzie się w Polsce powoli zmieniać na lepsze. Jeśli nie to przedarcie się z jednego ładnego miejsca do innego będzie nas kosztować coraz więcej, a spodziewane piękno zostanie nie tylko pewnym marginesem na obrzeżach brzydoty (czy po prostu śmietnika), ale walczącym o przetrwanie symbolem estetyki, której już większość z nas chyba nie rozumie, bo w najbliższym naszym otoczeniu może ona jedynie każdemu przeszkadzać. A może to tylko pewien pozór uogólnienia, może jednak większość Polaków dostrzega te estetyczne niuanse, tylko nie widzi możliwości zmiany tego stanu?

Być może pewnym rozwiązaniem będzie tu partycypacja obywateli nabierająca rozpędu także w Polsce – warto zobaczyć, co już społeczeństwa lokalne mogą robić – „Polacy tupnęli nogą: Płacimy podatki, więc chcemy decydować, na co je wydać” .

Loading


Zostaw komentarz = Leave a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.