W Internecie można znaleźć zapowiedź, że powstał plan ochrony zabytków do roku 2016 – tak oznajmia Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski sejmowej komisji kultury. Szukamy tego dokumentu gdziekolwiek, szczególnie na stronach MKiDN, ale niestety wyniki wyszukiwania nie dają żadnego odnośnika.

Z tego co powiedziano w sejmie wynika np. że: „nawet specjaliści od zagadnień ochrony zabytków, nie wiedzą dokładnie ile ich w Polsce jest i w jakim są stanie. Od 2009 roku prowadzony jest program weryfikacji Rejestru Zabytków, pod koniec marca 2013 zweryfikowanych było 51 tys. 817, czyli ponad 80 proc. wszystkich. Okazało się, że 2 597 obiektów należy skreślić z rejestru, ponieważ już nie istnieją, 547 na skutek niszczenia utraciło wartość zabytkową, a 2 257 z nich uznano za skrajnie zagrożone. Wprowadzenie tych danych do Rejestru Zabytków to jedno z zadań na lata 2013-16 Krajowego Programu Ochrony Zabytków i Opieki nad Zabytkami. Planowana jest też dalsza weryfikacja rejestru, a także opracowanie raportu o stanie zachowania zabytków. Zostanie też opracowany i wprowadzony internetowy, powszechnie dostępny system informacji o zabytkach, który, zdaniem autorów programu, pozwoli na lepszy przepływ informacji pomiędzy organami ochrony zabytków a lokalnymi społecznościami.

Czy takie oficjalne przyznanie się do wieloletniego braku nadzoru nad licznymi zabytkami może świadczyć pozytywnie o jakości pracy powołanych do tego urzędów czy instytucji?

Nie dziwią więc informacje o kolejnych zagrożonych zabytkach np. „Upiór Kotliny Kłodzkiej”  czy „Na ratunek stajni w majątku Katarzyny i Marcina P.”.

Ratno Dolne'2007
Ratno Dolne’2007

Czy w takiej sytuacji może dziwić fakt, że lokalne społeczności walczą o zabytki? O akcji „Nie do zobaczenia, do wyburzenia” napisała telewizja – czytamy tam m.in.: „Marszałek reklamuje Dolny Śląsk hasłem: „nie do opowiedzenia, do zobaczenia”, a oni grą słów walczą o… remont. – Nie do zobaczenia, do wyburzenia – mówią mieszkańcy regionu i pokazują zdjęcia mających kilkaset lat zabytków, które popadają w ruinę.” Album tej akcji można zobaczyć na Facebooku  – poniżej tylko jedna grafika z tego albumu.

Nie do zobaczenia, do wyburzenia
Nie do zobaczenia, do wyburzenia.

W zeszłym roku pisano o tym także np. tu. Szerzej napisano o tym na tej stronie, gdzie można m.in. przeczytać: „Z ponad ośmiuset zabytkowych pałaców i zamków Dolnego Śląska niewiele jest remontowanych. Większość popada w ruinę. „Giną budowle bezcenne!” – tych alarmów nikt jednak nie słyszy. Tu podjęto próbę szerszej analizy tego smutnego zjawiska: „Losy dolnośląskich rezydencji są smutne, w czasach PRL-u większość z nich służyła PGR-om, ale najczęściej stała zapomniana. Po 1989 r. ta sytuacja miała się zmienić – ówczesna minister kultury i sztuki Izabella Cywińska dostrzegała problem i chciała mu zaradzić. Wtedy jedyną nadzieją wydawała się sprzedaż pałaców prywatnym inwestorom. Nikomu nie przyszło do głowy, że pozostawienie tak naprawdę problemu samemu sobie, bez planu konserwatorskiego, nad którym czuwałoby państwo, doprowadzi do grabieży aż na taką skalę. Zaskakująca była kompletna obojętność wobec niszczenia rezydencji, sprawcy kradzieży działali dalej zupełnie bezkarnie. Kiedy ministrem został Bogdan Zdrojewski wydawało się, że to wreszcie człowiek, któremu nieobojętna jest sytuacja zabytków na Dolnym Śląsku. Pochodzi przecież z Kłodzka, związany był z Wrocławiem. Dzisiaj nikt już nie ukrywa rozczarowania. Minister oskarżany jest o to, że lansuje się, pokazując się na tle sztandarowych zabytków Polski, przez te wszystkie lata zapominając zupełnie o tych, które giną. Z miliarda złotych przeznaczonych w tym roku na inwestycje znów inwestowano w konserwację przysłowiowego „Wawelu, Zamku Królewskiego i Wilanowa”. Reszta, ukryta w chaszczach, gdzieś na rubieżach, rozpada się.

W Internecie znaleźliśmy też ciekawą akcję społeczną „Piotrkowska 58” – na stronie tej  akcji napisano: „Miała być kamienica jak nowa, jest wstydliwa dziura. Taką piękną, jaka była przed ponad wiekiem mieliśmy ją zobaczyć jeszcze w tym roku. Niestety, odbudowa XIX-wiecznej kamienicy nawet się nie zaczęła, a przy głównej ulicy straszy dziura w zabudowie. Do 2007 roku kamienica przy ul. Piotrkowskiej 58 była własnością miasta. Już kilka lat wcześniej zainteresował się nią Łódzki Zakład Energetyczny, który ma swoją siedzibę w oficynie pod tym adresem. Strony dogadały się, że firma zapłaci za budynek mieszkaniami, do których przeprowadzą się lokatorzy z komunalnej nieruchomości.
Zakład dostał zgodę na rozebranie starego budynku i zobowiązał się – m.in. na plakatach, które sam wystawił na 
ul. Piotrkowskiej – że do końca 2010 roku zobaczymy nowy w stanie surowym, a wykończony zastanie jeszcze przed upływem 2011. Niestety, zamiast kamienicy i postępów prac na budowie, przy ul. Piotrkowskiej 58 widać straszną dziurę.

Jest co prawda jakaś iskierka nadziei… Na stronie napisano też o stanie prawnym tego miejsca: „W 2010 roku firma PGE Dystrybucja wyburzyła stojący w tym miejscu budynek. Wojewódzki konserwator zabytków zgodził się na rozbiórkę, bo inwestor deklarował, że kamienicę odbuduje zgodnie z oryginalnym projektem.
Budynek miał powstać do początku 2012 roku. Ale nie został odbudowany. Wtedy konserwator zabytków zawiadomił prokuraturę. Jego zdaniem PGE złamała prawo, bo w dokumentach zezwalających na rozbiórkę był zapis, który nakładał na firmę obowiązek zrekonstruowania kamienicy. Jednak w maju 2013 roku minister kultury i dziedzictwa narodowego uchylił decyzję konserwatora zabytków, który nakazał odbudowę budynku. A prokuratura umorzyła postępowanie.

Czy dziwi nas jeszcze postawa zwykłych ludzi upominających się o zabytki? 

Czy zapowiedź tytułowego planu to realna szansa aby zaniedbywane od dziesiątek lat zabytki w wielu regionach Polski mogły choćby przetrwać do takich czasów, gdy wreszcie zrozumiemy ich wartość historyczną i możliwość odegrania istotnej roli gospodarczej we wzrastającym ruchu turystycznym? Czy damy im prawdziwą, a nie jedynie deklaratywną szansę na powrót do świetności i praktycznej użyteczności dla społeczeństwa?

Wilanów'2012
Wilanów’2012

Czy plan oprócz deklarowanych nowych papierowych pomysłów na np. Listę Skarbów Dziedzictwa wniesie istotne i praktyczne rozwiązania w zakresie szybkiej i skutecznej akcji (ale nie jednorazowej tylko ciągłej) ratowania tego, co jest już bardzo mocno zagrożone, ale jeszcze ma szansę na ratunek?

Czekamy na publikację zapowiadanego dokumentu, aby przyjrzeć się dokładniej zamierzeniom w tym zakresie.

Cały czas pozostaje aktualne pytanie:

Inni robią to skutecznie od dawna – czy w Polsce też jest to możliwe?

Loading


2 odpowiedzi na “Zabytki w Polsce – czy i kiedy damy im prawdziwą szansę?”

  1. GKZ jest jak jego minster – spec od lansu, od lat nie odpowiada na pisma, wykręca się sianem i akceptuje rzeszę WKZ z PRL-u (wraz liczniejszymi jeszcze kierownikami delegatur w d. miastach wojewódzkich), która nadaje się do – wymaga – natychmiastowej wymiany – emerytury! Czas na zmiany, niech wraz z działaniami solidarnymi związkowców obudzą się uśpieni obywatele, którym zależy na losie niszczejących zabytków. ministrowi Zdrojewskiemu i jego dworowi – stanowczo dziekuję – „Zdrojewski – nie do zobaczenia”

Zostaw komentarz = Leave a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.