Czytając dzisiaj wpisy w grupie Ratujemy polskie zabytki natrafiliśmy na szeroki opis sposobu działania Urzędu Ochrony Zabytków w Opolu dostępny na profilu Pana Bogdana Patyniaka, który przez 5 lat tam pracował.

Jastrowiec'2011
Jastrowiec’2011

Za jego zgodą cytujemy jego wpis (dostępny tu):

Przez prawie pięć lat pracowałem w urzędzie ochrony zabytków w Opolu. Idąc tam nie traktowałem poważnie określenia „urząd” myślałem, że to instytucja w której pracują pasjonaci, ludzie związani ze sztuką, architekturą – nie mogą być przecież zwykłymi urzędasami. Grubo się pomyliłem! To jest instytucja przerażająco zbiurokratyzowana, rodzaj „przetwórni papieru”, gdzie procedury zostały doprowadzone do obłędu. Pasjonata spotkałem tam jednego (podobnie jak ja uchodził za zakałę urzędu). 

Więcej uwagi poświęca się tam architekturze kleconych pism niż architekturze zabytkowej. Kwestie estetyki były istotne jedynie w odniesieniu do stosownego ubioru „pracownika służby cywilnej” (jak nas zaszufladkowano) – temu poświęcano całe zebrania i szkolenia. 
Na jednym z ministerialnych szkoleń (dotyczących kwestii administracyjnych ) dowiedzieliśmy się wprost, że ministerstwo dlatego większość odwołań od decyzji WKZ rozstrzyga na korzyść wnioskodawców (klientów działających na szkodę zabytków), ponieważ obawia się przegranych w NSA.
W krótkim czasie doszedłem do wniosku że jedyną rzeczą z którą w tym urzędzie nie ma problemu są zabytki, ponieważ przez 5 lat nie zdarzyło się żadne szkolenie czy choćby dyskusja w sprawie któregoś z nich. Temat zabytków właściwie w tym urzędzie nie istnieje poza sytuacją rozstrzygania konkretnej sprawy w którą pracownik jest zaangażowany. 

W urzędzie obowiązuje platońska idea: nie zabytek jest ważny ale jego doskonałe odzwierciedlenie na papierze. Inaczej ujmując zabytek może fizycznie nie istnieć, ważne aby w papierach wszystko grało. Wszyscy boją się kontroli a kontrole nie odbywają się w terenie tylko w papierach, dlatego w papierach musi wszystko grać. Dokumentuje się więc wszystko co możliwe, każda informacja , każdy komunikat musi być potwierdzony na piśmie (nawet komunikat od wojewody o nadchodzących burzach i konieczności zamknięcia okien!). Korespondencja między pokojami w tym niewielkim urzędzie też odbywa się na piśmie i musi być potwierdzona podpisem a co gorsze wędruje w czasie dłuższym niż korespondencja drogą pocztową. 

Najbardziej bulwersująca jest jednak niekompetencja. 

To iż w jednej sprawie można wydać dwa sprzeczne rozstrzygnięcia już nawet nie jest tak groźne jak to, że opiniowaniem i ocenianiem projektów architektonicznych oraz programów konserwatorskich zajmują się osoby nie posiadające jakiegokolwiek pojęcia w tych dziedzinach – nie rzadko historycy!

Większość wykonawców skazanych na stalą współpracę z urzędem nie wdaje się w polemiki i spory, traktuje urząd jak wyrocznię i w imię bezproblemowych odbiorów gotowi są zgodzić się na najgłupsze zalecenia urzędników. To jest rodzaj urzędniczej tresury uprawianej wobec wykonawców konserwatorów i architektów.

Charakterystyczne jest też to, że większość tzw. zaleceń konserwatorskich to czysta abstrakcja. Nie uwzględnia elementarnych realiów – choćby praw ekonomii a nawet fizyki. Stąd ich wykonalność jest nikła.

Istnieje wiele pałaców, które jeszcze dwadzieścia, trzydzieści lat temu było w dobrym stanie a nawet zamieszkałych. Dziś ich stan jest taki, że niebezpiecznie jest się do nich zbliżyć bo w każdej chwili grożą zawaleniem. Gdzie był Konserwator przez te lata zastanawiałem się wielokrotnie? Był ! – od protokołów z kontroli pękają teczki tych zabytków. Przez te lata gromadzono tylko papiery. WKZ jest więc kryty – nie był bezczynny. 

Odrębna kwestią jest tajemniczy klucz wg. którego wpisuje się obiekty do rejestru co powoduje, że wiele obiektów wymagających ochrony nie mogą się doczekać wpisu a inne o co najmniej wątpliwych cechach są wpisywane (wpis do rejestru jest warunkiem uzyskania dotacji… ). Podobnie rzecz się ma z zakładaniem tzw. „białych kart” zabytku… (co nota bene jest intratnym zajęciem).

WKZ w Opolu niestety nie ma żadnej wizji ochrony zabytków. Mimo dziesiątków wyjazdowych konferencji, debat, odbywanych w całej Polsce z udziałem często największych naukowych autorytetów – poza sporymi kosztami nic z tych wyjazdów nie wynika. Co gorsze pracownicy urzędu nie są w ogóle informowani o jakichś wnioskach z tych konferencji. Temat nie istnieje. Sporadycznie na jakieś konferencje zdarza się pojechać pracownikom. Sam byłem raz. Mimo, że to niezła zabawa (zawsze jest bogaty program rozrywkowy) starałem się pilnie śledzić referaty i po powrocie proponowałem streszczające zreferowanie. Niestety brak zainteresowania kogokolwiek z panią konserwator na czele. 

Jest wreszcie kwestia zależności i podległości WKZ i bynajmniej nie chodzi tu o podległość pod MKiDN ale bardziej o kreatywnego wojewodę który powołuje na stanowisko i wymaga subordynacji. Dla zachowania stanowiska lepiej przyjąć postawę elastyczną – to się zawsze bardziej opłaca. Wielokrotnie zdarzały się zmiany już wydanych decyzji po interwencjach wójtów czy burmistrzów (takim np. sposobem XVII-wieczny Pałac Biskupi w Nysie – jedna z najbardziej reprezentacyjnych świeckich budowli barokowych na Śląsku utraciła szansę na odtworzenie okien w historycznej formie i nadal zachowa plastikowe, ponieważ zaprotestowały władze miasta). 

Ochrona zabytków to niestety w dużej mierze fikcja. Nawet praktyki studentów, których przysyłają do urzędu to fikcja bo czegoż może się nauczyć student, który przez dwa tygodnie przez osiem godzin wpina pisma do segregatora? To jest praca dla średnio inteligentnej małpy.
Nieważne, liczy się to, że praktykę zaliczył.

To tylko parę spostrzeżeń z tych pięciu lat a jest ich tak wiele, że zastanawiam się czy nie napisać książki?

Luboradz'2011
Luboradz’2011

Z tego wpisu wyłania się bardzo smutny wniosek, z którego chyba zdawaliśmy sobie sprawę od dawna – ochrona zabytków w Polsce to dziedzina tak zaniedbana począwszy od urzędów, które powinny z mocy ustawy się tym zagadnieniem zajmować, że bez zmian strukturalnych i organizacyjnych, a także ustawowych nie mamy szans w najbliższym czasie liczyć na jakąkolwiek poprawę w tym zakresie. Nasze liczne pisma kierowane indywidualnie czy zbiorowo do urzędów, nawet po uzyskaniu takich czy innych odpowiedzi nie zmieniają praktycznie nic w sposobie działania tych „służb”. Biurokracja i jałowe przerzucanie papierów to obecnie pewna norma. Bez zmiany tej normy, bez zmiany nastawienia i myślenia o substancji zabytkowej, bez przywrócenia pracy zgodnie z „duchem” ustawy, a nie tylko zgodnie z urzędniczymi procedurami zabytki będą jedynie pewną abstrakcyjną kategorią w pojmowaniu ochrony dziedzictwa narodowego.

O zabytkach pisaliśmy też w innych wpisach:

– Czy zabytki w Polsce przetrwają kolejny sezon?
– Zabytkowe życzenia na każde święta i na co dzień
– Facebook czy Google+ to za mało!
– Krzyżtopór – trwała ruina czy trwały brak koncepcji?
– Czy to już tylko stracone nadzieje dla zamku/pałacu w Pilicy?
– Zamkowe przebudzenie prywatnych inwestorów i nie tylko
– Kolejny mocny film „Zaginiona Hiroszima”
– Ratowanie zabytków – teoria i praktyka, a może referendum?
– Nowe zamki – stare i nowe problemy
– Polska Dolina Loary – start i zamierzenia
– DOLNY ŚLĄSK TO WIĘCEJ NIŻ WROCŁAW
– Konające zabytki – aby nie przegapić ważnych wpisów z Facebooka
– Czy zabytki w Polsce oprócz ludzi z pasją mogą liczyć na bardziej konkretny plan ratunkowy i rzeczywiste wsparcie państwa?
– Zapaść moralna i fizyczna zabytków w Polsce
– Czy to tylko szum informacyjny? Nowe podejście do zabytków w Polsce
– 11.11 – Turystyczna duma i niedosyt
– Apel o sprawiedliwy podział funduszy na ochronę zabytków w Polsce i dalej idące propozycje
– List otwarty do WKZ – chcielibyśmy zapytać o merytoryczne przyczyny, które stwarzają Państwu najwięcej problemów w codziennej pracy przy ochronie zabytków
– Krótka odpowiedź Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach
– Czas się wziąć do roboty skoro koniec świata nie nastąpił !
– Ratownicy zabytków listy piszą, a DWKZ… udaje, że odpowiada
– Aby nie tylko dziury w ziemi świadczyły o naszej historii
– Piękne, ciekawe, tajemnicze miejsca w Polsce albo puste krajobrazy pozbawione śladów historycznych budowli

Loading


Zostaw komentarz = Leave a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.