Będąc w Łazienkach Królewskich, postanowiliśmy też tego samego dnia odwiedzić Wilanów. Letni upał w Wilanowie jakby nieco mniej daje się we znaki, prawdopodobnie ze względu na lepsze ukształtowanie kanałów przewietrzających oraz na większą powierzchnię Jeziora Wilanowskiego.
Ponieważ miejsce to fotografowaliśmy już wielokrotnie:
Wilanów’2004
Wilanów’2006
Wilanów’2008
Wilanów’2010
Wilanów’2011
Wilanów’2012
Wilanów’2013
to tym razem postanowiliśmy wykonać mały eksperyment i poszukać dla zdjęć robionych w pełnym słońcu pewnego fotograficznego cienia.
Pokażemy więc kilka być może nieco dziwnych ujęć zmieniających upalny słoneczny dzień w nastrojowy kolorowy wieczór.
Mamy nadzieję, że taka odmiana zostanie przychylnie przez Państwa odebrana, bo Wilanów jest miejscem na tyle pięknym, że odnajdywanie jego innych obliczy jest czystą przyjemnością.
A latem dostępne są tutaj pewne dodatkowe atrakcje, pozwalające w te najgorętsze dni nieco ochłodzić się nabierając przy tym wioślarskiej wprawy.
Jezioro Wilanowskie to idealny akwen zarówno dla wioślarzy jak i dla wędkarzy, których widać na przeciwległym do pałacowego brzegu.
Jego zakola tworzą malownicze, a zarazem bezpieczne środowisko dla ptaków wodnych. A turystom zmęczonych spacerem w gorący dzień pozawalają nieco odetchnąć przy łagodnej bryzie znad wody.
Upał ma to do siebie, że mocno przerzedza tłumy odwiedzających takie miejsca, a nam pozwolił wykonać fotografie samego miejsca bez tych często przesłaniających krajobraz „elementów”.
Dlatego, choć aura często wydaje się mało zachęcająca i zbyt wyczerpująca na zwiedzanie zabytkowych pałaców, ogrodów i parków to my namawiamy do przezwyciężenia się i spaceru po takich obiektach.
Często okazuje się, że w takich miejscach można znaleźć zakątki zarówno bardzo malownicze, jak i też pozwalające w dużym stopniu spędzić czas przyjemniej niż nawet w klimatyzowanym pomieszczeniu.
Mamy nadzieję, że nasza fotograficzna wizja z Wilanowa zachęci wszystkich czytających ten wpis do odwiedzin tego miejsca w najbliższym czasie.
Zachęcamy także do lektury naszego starszego wpisu „MIEJSCA PRZYJAZNE FOTOGRAFUJĄCYM TURYSTOM„, gdzie Wilanów podaliśmy jako jeden z przykładów miejsc przyjaznych fotografującym turystom, aby już bardzo nielicznym podobnym funkcjonalnie obiektom w Polsce przypomnieć, że fotografujący turyści to nie rzadkość, jak jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, ale już pewna oczywistość i powszechność. Praktycznie każdy z nas ma już telefon komórkowy z funkcją aparatu lub oddzielny aparat fotograficzny, a będąc w pięknych i ciekawych miejscach, chciałby je utrwalić dla siebie, przyjaciół czy znajomych. Także po to, aby pokazać, gdzie był na portalach społecznościowych, a tu ogromna część zarówno młodzieży jak i ludzi dorosłych ma swoje profile czy strony.
Pozwólmy więc wszystkim fotografującym na realizację ich życiowych pasji, na bezpłatną popularyzację wszystkich interesujących obiektów w Polsce. To wymaga często bardzo niewielu zabiegów organizacyjnych i po prostu dobrej woli ze strony administracji obiektów.
Czy wilanowskiemu pałacowi i wielu innym takim miejscom ubywa z powodu fotografujących — także we wnętrzach, bo o to głównie chodzi w istniejących jeszcze nielicznie zakazach — odwiedzających turystów? Na pewno nie.
Czy zachęca to do ponownych odwiedzin? Nas na pewno tak. Kiedy byliśmy pod koniec kwietnia na Wawelu i dowiedzieliśmy się, że zakaz fotografowania wnętrz znowu obowiązuje — bo przez kilka miesięcy wolno było fotografować wnętrza, ale podobno turyści nie przestrzegali wyłączania flesza (albo jak kto woli lampy błyskowej) i zakaz powrócił — to dla nas była to wiadomość bardzo przygnębiająca. Na pewno nie zachęci to nas długo do ponownych odwiedzin Wawelu…
I pewnie tak też pomyśli wielu turystów liczących na fotograficzną pamiątkę z Wawelu. A co Państwo czytający ten wpis o tym myślicie? Pewnie nie każdy musi robić w takich miejscach zdjęcia, aby być zadowolonym z tego, co zobaczył. Jednak możliwość przypomnienia sobie własnoręcznie wykonanych ujęć, to nic, że może nie najlepszych technicznie, ale powiązanych z pewnym nastrojem chwili, z tym co akurat z wykładu przewodnika zapadło nam w pamięć i co jakby ukradkiem udało się zapisać w naszym aparacie, daje nam ogromne zadowolenie, a zaraz potem możliwość wielokrotnego odbywania jakby podróży w czasie i przestrzeni. To są wartości i odczucia nieporównywalne z oglądaniem nawet najlepiej wykonanych tzw. pocztówek czy albumów sprzedawanych w takich miejscach. Więc ta „wymówka” administratorów „starej daty” z Wawelu, Łańcuta i może jeszcze kilku jeszcze niedostępnych fotografom miejsc w Polsce każe się mocno zastanowić czy aby te miejsca są dobrze i nowocześnie zarządzane, a dający jednak pewne dofinansowanie turyści nie są traktowani jak zbędny element zacisznych etatów w zatęchłych gabinetach decydentów.
Zapraszamy też na nasz krótki film: