Pod naszym blogowym wpisem „Uratowane obiekty zabytkowe w Polsce – konkurs i pierwsze zgłoszenia” –Pani Ewa Mockałło-Siurawska umieściła ciekawy komentarz:

 „Szanowni Państwo! Ucieszyłam się jak dziecko z Państwa kolejnej inicjatywy, tak słusznej, trafnej, potrzebnej i dobrze sformułowanej. Od dawna uważam, że ci bohaterscy właściciele uratowanych i utrzymanych w przyzwoitym stanie obiektów zabytkowych powinni być chwaleni, docenieni, nagradzani i wręcz na rękach noszeni. W czasie, kiedy byłam wydawcą „Spotkań z Zabytkami” robiliśmy takie wyróżniające certyfikaty raz do roku. Jest też ministerialny konkurs, ale to za mało. Zaraz upowszechnię wśród swoich znajomych Państwa akcję. Zgłoszę też stronę dworu w Sikorzynie, gdzie właściciel, pan Leszek Zakrzewski, uratowawszy obiekt, urządził tam prywatne muzeum wnętrz i dzielnie je własnym sumptem utrzymuje.

Bardzo nam miło, że nasz pomysł spodobał się Pani! Obiekty zabytkowe w Polsce zasługują na jak najszerszą popularyzację, a ogromna praca osób poświęcających im nierzadko ogromną część swojego życia, nie mówiąc o środkach finansowych, zasługuje na ogromny szacunek i uznanie. Dlatego staramy się od dawna o tym pisać i pokazywać takie miejsca, a tego rodzaju konkursy i strony mają na celu wskazanie nie tylko ich piękna i historii, ale także bardziej uniwersalnego problemu stosunku ludzi do swoich historycznych korzeni i materialnego dziedzictwa. Oby kolejne działania służb odpowiedzialnych za tę materię były bardziej skuteczne i pozwoliły uratować jak najwięcej obiektów zabytkowych, ale niezależnie od działania tych oficjalnych maszyn urzędniczych nieocenione jest działanie zwykłych ludzi – pasjonatów historii. To im w największej mierze zawdzięczamy ocalenie tego, o czym często urzędnicy woleliby już zapomnieć.

Ruina czy zabytek
Ruina czy zabytek zadbany

Czytając wczorajszy wpis: Jałmużna na zabytki – subiektywna analiza nasuwa się taka refleksja – zapobiegliwi i aktywni właściciele czy administrujący obiektami zabytkowymi są w stanie przebić się przez urzędniczy gąszcz procedur i papierkowych wymogów, oni dostają dotacje i w sumie można im tylko tej skuteczności pogratulować. Jednak nasuwa się pytanie o pozostałą część naszego wspólnego dziedzictwa, o którą nawet nie ma się komu upomnieć i podjąć działania formalne aby o takie dotacje w ogóle wystąpić?

Dlatego nie dziwią sformułowania autora w cytowanym wpisie:
System przyznawania dotacji jest chory i jeżeli się szybko nie zmieni pieniądze będą często wyrzucane w błoto. Nasze pieniądze. Nie jest ważny obiekt, ważny jest wniosek – od niego zależy wszystko. Jeżeli będzie się walił średniowieczny kościół i nie będzie miał kto wypisać papierka, lub wypisze go źle to kościół się zawali. Fundusze pójdą do kogoś, kto po raz setny będzie odmalowywał elewację nic nie znaczącego chlewika i jest „ekspertem” w wypełnianiu wymaganych zaświadczeń. Kto wypełni papierek za pałac w Brzezince, Parchowie, kościół w Żeliszowie, kamienicę w Lewinie Kłodzkim ? Po co w ministerstwie zatrudniani są eksperci jeżeli oceną wniosków tak naprawdę może zająć się średnio rozgarnięty pracownik biurowy bez żadnej specjalizacji ? Po co komu konserwatorzy zabytków i minister ? Jest inaczej i za dotacjami przemawiają merytoryczne argumenty ? Rzut oka na listę i nawet laik się zastanowi co tam robią niektóre zabytki… Wszystkich pogodzi jednak suma pieniędzy jaka została przyznana – kilkanaście milionów złotych na województwo, w którym jest kilka tysięcy zabytków – żałosne…

Rudnica'2005
Rudnica’2005

A to jest tylko subiektywna refleksja na temat Dolnego Śląska… Ktoś powie może: zabytki same sobie winne, że nie ma się komu o nie upomnieć. Ale z mocy ustawy zabytki podlegają ochronie i są ludzie biorący wynagrodzenia za ich zachowanie dla przyszłych pokoleń. Czy jednak to „zachowanie” nie będzie jedynie ograniczone do papierkowego odfajkowania swoich obowiązków, do zarchiwizowania w postaci cyfrowych zapisów, a rzeczywiste obiekty mogą się rozpaść w pył, bo sprawiają urzędnikom same problemy i zabierają ich cenny czas?

O zabytkach pisaliśmy też w innych wpisach:

– Czy zabytki w Polsce przetrwają kolejny sezon?
– Zabytkowe życzenia na każde święta i na co dzień
– Facebook czy Google+ to za mało!
– Krzyżtopór – trwała ruina czy trwały brak koncepcji?
– Czy to już tylko stracone nadzieje dla zamku/pałacu w Pilicy?
– Zamkowe przebudzenie prywatnych inwestorów i nie tylko
– Kolejny mocny film „Zaginiona Hiroszima”
– Ratowanie zabytków – teoria i praktyka, a może referendum?
– Nowe zamki – stare i nowe problemy
– Polska Dolina Loary – start i zamierzenia
– DOLNY ŚLĄSK TO WIĘCEJ NIŻ WROCŁAW
– Konające zabytki – aby nie przegapić ważnych wpisów z Facebooka
– Czy zabytki w Polsce oprócz ludzi z pasją mogą liczyć na bardziej konkretny plan ratunkowy i rzeczywiste wsparcie państwa?
– Zapaść moralna i fizyczna zabytków w Polsce
– Czy to tylko szum informacyjny? Nowe podejście do zabytków w Polsce
– 11.11 – Turystyczna duma i niedosyt
– Apel o sprawiedliwy podział funduszy na ochronę zabytków w Polsce i dalej idące propozycje
– List otwarty do WKZ – chcielibyśmy zapytać o merytoryczne przyczyny, które stwarzają Państwu najwięcej problemów w codziennej pracy przy ochronie zabytków
– Krótka odpowiedź Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach
– Czas się wziąć do roboty skoro koniec świata nie nastąpił !
– Ratownicy zabytków listy piszą, a DWKZ… udaje, że odpowiada
– Aby nie tylko dziury w ziemi świadczyły o naszej historii
– Piękne, ciekawe, tajemnicze miejsca w Polsce albo puste krajobrazy pozbawione śladów historycznych budowli
– „Nie zabytek jest ważny ale jego doskonałe odzwierciedlenie na papierze”

Loading


Zostaw komentarz = Leave a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.